O językach miłości... również w czasie pandemii....
Link do źródła wywiadu -> Tutaj

Jest pięć głównych sposobów wyznawania miłości – cztery z nich to coś innego niż deklaracja "kocham cię". To troska, obecność, zainteresowanie partnerem. – W języku miłości chodzi o intencje – tłumaczy psycholog i terapeutka par Ewa Polak. Choć czasem intencje zakochanych się rozmijają.

Ewa Podsiadły-Natorska, WP Kobieta: Pandemia zmieniła związki?


Ewa Polak: Pandemia była rodzajem testu kondycji ludzkiej psychiki i ludzkiej duszy, a w związku – testem relacji i uczuć. Ten test okazał się podwójny: była konieczność życia ze sobą, bardzo często non-stop, oraz konieczność zmierzenia się z kryzysem. Jeżeli para wcześniej miała kłopoty, np. zaogniony konflikt albo "cichą wojnę", czyli oddalała się od siebie w codziennej gonitwie, to wszystko w pandemii wyszło jak pod lupą. Natomiast jeśli w związku było dobrze, to ludzie mieli szansę jeszcze bardziej się do siebie zbliżyć. Zobaczyć swoją wzajemną wdzięczność, że mamy siebie i możemy na siebie liczyć.

Współczesna kobieta – w jaki sposób wyznaje mężczyźnie miłość? Inaczej niż jej matka czy babcia?

Kobiety zawsze chciały afirmować mężczyzn, pokazując, że chcą się im podobać. Wiele rzeczy robimy dla nich. W czasie wojny spadały bomby, a kobiety miały zakręcone loki i na ustach czerwoną szminkę. Ta potrzeba, by się nawzajem czarować, nie zniknęła. Współczesna kobieta też chce oczarować mężczyznę, zmienia się tylko sposób, w jaki to robi. Generalnie miłość kobiety i mężczyźni wyznają na różny sposób. To nie tylko słowa "kocham cię". Psychoterapeuta Gary Chapman mówi o "pięciu językach miłości". Są one ponadczasowe i pokazują, w jaki sposób ludzie okazują miłość.

Zatem: w jaki?

Pierwszy sposób to po prostu powiedzenie ukochanej osobie, że się ją kocha. I tak, kobiety robią to częściej. To również mówienie partnerowi: "Miło mi z tobą przebywać", "Ładnie wyglądasz". Drugi sposób oznacza fizyczne okazywanie miłości: dotyk, pocałunki, seks, czułość – ten sposób częściej wybierają mężczyźni. Trzeci język miłości to dawanie prezentów. Czwarty oznacza wspólne i aktywne spędzanie razem czasu, a piąty język miłości to troszczenie się o partnera.

Czyli jak mężczyzna daje kobiecie kwiaty, to chce jej powiedzieć, że ją kocha?

Często tak. Kwiaty czy nawet coś symbolicznego jak kamyczek z podróży. Ale druga strona może tego nie zrozumieć i powiedzieć: "Co ty mi tu przynosisz?". Dla mężczyzny sposobem na wyznanie miłości może być np. dbanie o dom. Dla kobiety – opieka, troska, umawianie wizyt lekarskich, choć jego może to drażnić. W języku miłości chodzi o intencje. Partner może nie wyznawać nam miłości wprost, ale okazuje nam zainteresowanie, chce dla nas jak najlepiej – i to jest miłość.

A potem się kłócą, bo ona ma dość gotowania, a on kolejny raz kupił nietrafiony prezent.

Warto sobie uświadomić dwie rzeczy. Po pierwsze, gdy robimy coś dla drugiej osoby z miłości, to powinno być to autentyczne. Ma to cieszyć nas, bo przecież chcemy sprawić partnerowi przyjemność. Po drugie, zróbmy coś, co jest ważne dla partnera. Najlepiej po prostu ze sobą porozmawiać. Powiedzieć sobie, że staramy się, bo w ten sposób wyznajemy miłość. I nie bać się powiedzieć, że zamiast kwiatów wolimy dostać coś innego. Pamiętam parę, w której on był z natury choleryczny, a ona lękliwa. On uważał, że najlepsze, co może zrobić dla kobiety, to dawać jej niespodzianki. Co chwila zabierał ją na wyjazdy, fundował lot balonem, masaż. A ona od miesięcy bała się mu powiedzieć, że nie lubi takiej spontaniczności. Podczas masażu była spięta, bo nie znosiła dotyku obcych osób.

Jak rozwiązać taki konflikt?

Po prostu ze sobą porozmawiać. Jedna z moich pacjentek naprawdę nie lubiła kwiatów. Gdy partner przynosił jej bukiet, to ona oczami wyobraźni już widziała problem. Lubiła natomiast robić różne rzeczy razem. Dlatego dobrze jest mówić sobie, dlaczego nam coś nie pasuje. To dotyczy każdej sfery życia.

Zamiast powiedzieć "kocham cię", zapytajmy ukochaną osobę, czego potrzebuje do szczęścia. W dzisiejszych czasach deklaracja "kocham cię" nieco straciła na znaczeniu. Dla niejednego uwodziciela ona nic nie znaczy. A nie da się podważyć autentycznego zainteresowania partnerem, szczerej rozmowy, obecności. Podczas terapii często pytam: "Czy pani/pan naprawdę chce wiedzieć, czego partner/ka potrzebuje do szczęścia?". Odpowiedzi są różne. Niektórych przeraża to, że będą musieli zacząć się starać.

Naprawdę? To przecież dla związku jak wyrok!

Często rzeczywiście w takiej sytuacji dla terapeuty nie ma już możliwości wykonania ruchu. Natomiast bywają pary, które wolą nic nie zmieniać. Czasem para nie jest gotowa przyznać, że ma problem i powinna coś zrobić. Woli cierpieć w tym, co jest jej dobrze znane. Bycie w relacji to praca. Na szczęście niektórzy, słysząc pytanie o szczęście partnera, od razu mają ogniki w oczach i chcą działać.

Spotkała się pani kiedyś z niekonwencjonalnym sposobem wyznania miłości?

To było 10 lat temu. Pewien mężczyzna wierzył, że kobieta, którą kocha, jest dla niego stworzona. Byli blisko siebie, przez jakiś czas tworzyli parę, ale ich drogi się rozeszły. On był bardzo cierpliwy. Napisał dla niej powieść, w której opisał, jak wyobraża sobie ich wspólną przyszłość. Ta powieść się ukazała. Wyznał w niej, że poświęca życie, by na nią czekać, więc ona nie musi się śpieszyć.

Zeszli się w końcu?

Nie.

O!

Trafiają na siebie od czasu do czasu i mają niezwykłą nić porozumienia w sytuacjach kryzysowych. Ona wie, że ma w nim anioła stróża. A on nie traci nadziei, że kiedyś będą razem. Zakochani ludzie potrafią zrobić dla siebie wiele. Znam historię kobiety, która często bywa w rozjazdach, a żeby zbudować pozytywne napięcie, gdy wraca do domu, już w łazience zakłada szpilki, by ukochany słyszał, że ona zaraz przyjdzie do sypialni – i bynajmniej nie w piżamie.

Każdy z nas, niezależnie od wieku i płci, chce słyszeć "kocham cię"?

Ja mam teorię, że ci, którzy nie chcą usłyszeć tych słów, nie są nauczeni przyjmowania miłości. Słysząc "kocham cię", czują się skrępowani. A "kocham cię" nigdy nie skrzywdzi – to wyznanie buduje. Każdy z nas tego potrzebuje, chociaż niektórym potrzeba czasu. Pewien pan dopiero po 30 latach odpowiedział na "kocham cię" żony - "Ja ciebie też". Po tych 30 latach ona wreszcie poczuła z jego strony coś innego. Czekała na to prawie całe życie!

Ewa Polak– psycholog pracująca w humanistycznym nurcie analizy egzystencjalnej i logoterapii, psychoterapeutka osób indywidualnych oraz par. Przyjmuje w Centrum Sensu. Współzałożycielka Akademii Logoterapii im. Viktora Frankla. O swoim podejściu do pacjenta oraz wizji rozwoju człowieka opowiada na kanale YouTube "W Centrum Sensu". Więcej na stronie: www.ewapolak.pl

Link do źródła wywiadu TUTAJ



Komentarze
* Ten email nie zostanie opublikowany na stronie.