Anoreksja - samobójstwo na raty

Zaburzenia jedzenia to milcząca epidemia. Osoby cierpiące na anoreksją nie stoją zrzeszone razem i nie krzyczą „Ratujcie nas!”. Inne osoby owszem: bliscy, psycholodzy tworzą organizacje, grupy wsparcia, ale osoby dotknięte anoreksją nie. Ich krzyk jest niemy, często bezsilny, ich wątłe siły życia są nierzadko bardzo głodne nadziei. Zupełnie tak jak milczące, wątłe, pozbawione nadziei, wciąż głodne są osoby z anoreksją. Jednakże tak samo jak w naturze kwiat nie otworzy się na komendę „Kwitnij!!!” podobnie chory na anoreksją nie odzyska zgody i apetytu na życie słysząc prośby czy groźby „Jedz!”.


Zdarza się postrzeganie zaburzeń odżywiania jako zachowań związanych z zaburzeniem obsesyjno-kompulsywnym. Jednakże walka jedynie z ewentualnymi zachowaniami, rytuałami i symptomami anoreksji tj. np. z niejedzeniem, niską wagą jest niestety również jedynie chwilowym zaleczeniem choroby. To preludium do pewnych nawrotów. Tylko leczenie źródła anoreksji daje szansę na powrót do zdrowia. Leczenie wymaga całkowitej odnowy żywotności często całkowicie zanegowanej osoby cierpiącego pacjenta. Potrzebna jest tu zarówno od terapeuty jak i od osoby chorej:


  • cierpliwość
  • całkowite zrozumienie dla chorego (a w przypadku chorego dla jej/jego choroby)
  • czas - tak dużo jak tylko chory i proces odchodzenia jego choroby będzie wymagał  


  

 „Co noc przykuta jestem do ziemi
I zapominam, kim jestem.
Tatusiu?
    To inny rodzaj więzienia”


(Anne Sexton, Sleeping Beauty)


Nie trudno by osoba chorująca na anoreksję, doświadczająca walki z przeznaczeniem (sytuacją, emocjami) zaczęła wierzyć w to, że jej przeznaczaniem jest właśnie ciągła walka. Częstym doświadczeniem jest więc:


  • uciekanie od samego siebie
  • negowanie własnej osoby
  • nie dawanie sobie prawa do bycia

W efekcie głodzenie siebie i konsekwentne niedawanie sobie prawa do zaistnienia i życia zaczyna dominować i przypominać samobójstwo na raty. Samobójstwo dokonywane każdego dnia w sferze czynów oraz w sferze umysłu. Nazywając 'zainfekowane' myślenie o sobie 'negatywnym umysłem' możemy zrozumieć gdzie dokonuje się owa zbrodnia na poziomie mentalnym. 'Negatywny umysł' osoby cierpiącej na anoreksje nie daje jej chwili wytchnienia, wpływa najczęściej właściwie na każdą jej myśl, opinię, przekonanie o niej samej lub otaczającym ją świecie.


Najczęściej kluczem, a zarazem predyspozycją do powstania 'negatywnego umysłu' jest podatność do nadmiernego poczucia odpowiedzialności za zło całego świata, ale również sytuacji trudnych dotyczących rodziny i bliskiego otoczenia osoby chorej. Za poczuciem odpowiedzialności, idzie pragnienie zmiany oraz posiadania kontroli i wpływu na stan rzeczy. Kiedy jest to niemożliwe, (a zgodnie z zasadami życia często tak jest) w osobie rodzi się pragnienie by otaczający świat był idealny (co również okazuje się niemożliwe do uzyskania lub utrzymania).


Jedynymi obszarami na jakie można przenieść wyżej wymienione wymagania związane ze światem zewnętrznym są ciało i emocje osoby chorej. Tak więc na poziomie umysłu osoba chora pragnie ujarzmić impulsy i skontrolować swoje emocje, przewidywać je, a najchętniej zupełnie je wyeliminować. Natomiast na poziomie ciała chce skontrolować jego potrzeby, wagę, wygląd. Ostatecznie często pragnie nie czuć nic i adekwatnie ważyć tyle co nic. Nie doświadczać emocji i nie czuć apetytu. Jednym słowem: nie pragnąć i nie chcieć. Póki jest to niemożliwe osoba chora doświadcza uczucia porażki. Jest to zawsze porażka powracająca gdyż trudno zrealizować ów nieludzki plan. W tle, czujny, robiący już swoja robotę 'negatywny umysł' pragnie ukarać osobę za tę niemoc i porażkę. By mieć nad osobą chorą kontrolę mąci i infekuję zdrowy, pozytywny, adekwatny, obiektywny i optymalny sposób myślenia tj taki, który opisuje prawdę o człowieku. Siła rażenia 'negatywnego umysłu' potrafi być ogromna, podpowiada np.:


KAŻDY NIENAWIDZI CIEBIE

JESTEŚ TYLKO ŹRÓDŁEM KŁOPOTÓW

NICZEGO RNIE ROBISZ DOBRZE

JESTEŚ WYMAGAJĄCY, SAMOLUBNY, CHCIWY I ZŁOŚLIWY

NIGDY CI SIĘ NIE UDA

ŚWIAT JEST GORSZY PRZEZ TWOJĄ OBECNOŚĆ

TAKI JAK TY NIE ZASŁUGUJE NA ROZRYWKI, A JEDZENIE TO ROZRYWKA

JESTEŚ GRUBY, WIEEEEEEELKI, BRZYYYYDKI

TWÓJ OJCIEC ZGINIE W WYPADKU JEŚLI BEDZIESZ JEŚĆ

TWOJE MIEJSCE JEST W PIEKLE

NIE ZASŁUGUJESZ BY ŻYĆ

NIE JEDZ BO JEDZENIE OZNACZA ŻYCIE

JESTEŚ CIĘŻREM DLA RODZINY I SPOŁEĆZEŃSTWA

POWINIENEŚ UMRZEC


Dobrze jest stawać się świadomym, że żadne z wymienionych stwierdzeń nie jest prawdą ostateczną, na której warto opierać swoje myślenie, działanie, życie.


Chorzy na anoreksję tak opowiadają o wpływie choroby na postrzeganie siebie, swoje odczucia i postępowanie:


„Zawsze utożsamiałam się z tym, czym nie jestem. Ale kim ja właściwie jestem? Jedynie moje poczucie winy, wstyd i strach czynią ze mnie człowieka. Kiedy dotykam sedna, rozpoznaję siebie to widzę, że od zawsze uciekam i czuję upokorzenie.”


„Moje relacje z innymi nie są dobre. Wracam więc do pracy. Tam czuję się bezpieczna. Ale i to nie jest doskonałe rozwiązanie.”


„Wybuchnę, jeśli będę musiała jeszcze raz na cokolwiek zareagować. Wycofuję się bo przytłacza mnie presja ze strony zewnętrznego świata, a piętrzące się wewnętrzne naciski sprawiaja, że czuję się naprawdę chora.”


„Dawniej składnie władałam językiem i piórem. Teraz brakuje mi słów, często nie mogę się wysłowić. Teraz przez to już nigdy, nigdzie nie czuję się bezpieczna.”


„Jem z miski psa, nie jestem warta talerza i sztućców.”


„Jak schudnę będę czuć się wolna. Ile chcę ważyć...??? Zero.”


Anoreksja jest swego rodzaju alienacją od samego siebie i od społeczeństwa. Obecne trendy kulturowe i społeczeństwo tworzą idealny wprost labirynt. To w nim osoba o zniekształconym przez krytyczne, negatywne przekonania obrazie siebie gubi się, czuje, że nie zasługuje na pomoc, nie widzi możliwości pomocy i cierpi katusze. Wewnętrznie chory może każdego dnia mieć poczucie umierania ze wstydu, poddawania się czemuś nad czym przestał mieć kontrolę. Nie taki na początku jest cel chorego, a więc tym bardziej błędne koło zatacza krąg. 'Negatywny umysł' żywi się osłabionym przez niespełnienie owego celu poczuciem wartości. Opadająca z sił do życia osoba pacjenta dodatkowo konsekwentnie jest infekowana przez patologiczne myślenie przypisane 'negatywnemu umysłowi'. Chory traci zdrowe punkty odniesienia. Słabnie jego wewnętrzna moc i przyćmione zostaje piękno jego wewnętrznej istoty.


Osobiście uważam, że należy stworzyć chorej osobie atmosferę bezwarunkowego przebaczenia w kontekście negatywnego obrazu siebie. Dopiero wtedy pacjent może próbować zacząć zwracać się ku swojej osobowości i wszelkim, ewentualnym, wynikającym z niej słabościom.


Jako psychoterapeuta wierzę, że odrobina nadziei, która zachęca każdą osobę z zaburzeniem odżywiania by codziennie rano wstać i próbować po raz kolejny może stać się mocną podstawą do rozpoczęcia procesu leczenia. Wierzę również, że z czasem uczucie towarzyszące zdaniu: „Nie potrafię zaufać życiu. Łapię je chwytam za kark i zatapiam w nim zęby, a wszystko po to by mieć pewność, że mi nie ucieknie.” przemieni się w stan, który można opisać słowami: „Czuję, że mogę po prostu tu być, jestem w nurcie życia i ufam, że życie mnie niesie...”. A wszystko po to by spróbować zacząć odzyskiwać prawie utracone życie. Choćby powoli i na raty...

Komentarze
* Ten email nie zostanie opublikowany na stronie.